
Juan González od sprzedawcy chorizo przeszedł do pracy przy produkcji filmu „Doctor Strange 2”.
Juan González, kolumbijski artysta, przybył do Londynu, żeby sprzedać niektóre ze swoich prac, jednak restrykcje związane z pandemią zmusiły go do pozostania w Wielkiej Brytanii.
„Un paisa no se vara por nada” – to powiedzenie, oznaczające dosłownie „chłop nigdy się nie poddaje”, niejako definiuje mieszkańców wiejskich terenów Antioquii w Kolumbii, którzy zawsze stawiają czoła przeciwnościom losu, ale dla artysty Juana Gonzáleza Uribe zyskało ono zupełnie inny wymiar.
Artysta utknął w Londynie w marcu ubiegłego roku z powodu pandemii COVID-19. Zarabiał na życie, sprzedając kiełbasy chorizo, a teraz pracuje jako sprzątacz w studiu filmowym. Tam miał okazję pokazać swoje obrazy, które tak zachwyciły producentów filmowych, że poprosili go o wykonanie muralu do zwiastunów drugiej części filmu „Doctor Strange”, który ma się ukazać w 2022 roku.
González Uribe przybył do stolicy Wielkiej Brytanii, aby negocjować serię wystaw sztuki i sprzedaż swoich obrazów. Planował spędzić miesiąc w Londynie, zanim wróci do Medellín, gdzie czekała na niego żona Adriana i ich ośmioletnia córeczka Eloísa. Jednak pandemia COVID-19 wywróciła jego plany do góry nogami.
Po przybyciu do Londynu artysta ujrzał ponury widok opustoszałych ulic i zamkniętych sklepów po wprowadzeniu restrykcji związanych z pandemią. Strach przed nowym, nieznanym wirusem opanował miasto. Ludzie ograniczali wyjścia z domów, a ilość odwiedzających galerie sztuki drastycznie zmalała. Na dodatek nie było nawet możliwości powrotu do Kolumbii, ponieważ zamknięto lotniska, a wszystkie loty międzynarodowe zostały odwołane z dnia na dzień.
„Na początku byłem spokojny, wierzyłem, że pandemia szybko minie. Poza tym czułem się pewnie, ponieważ miałem oszczędności po sprzedaży kilku prac oraz z wystawy w Nowym Jorku ”- mówi 52-letni malarz z uśmiechem, teraz dostrzegając swoją ówczesną naiwność.
Zdecydował się wynająć pokój w domu położonym na północny wschód od Londynu, myśląc o przeczekaniu do powrotu do Kolumbii. Dni mijały powoli. Rysunki na papierze listowym, zestaw pędzli i farb, które nosił w walizce podróżnej, uspokajały go podczas tego przymusowego zamknięcia. Patrzył, jak pieniądze przepływają mu jak woda między palcami. „Szybko zdałem sobie sprawę, że muszę coś zrobić, bo inaczej będę głodował.”
Razem z Kolumbijskim znajomym, który mieszkał w tym samym domu, wymyślił produkcję kiełbas na sprzedaż. „Podjąłem się obejrzenia, wszystkich filmów na Youtube, które tylko udało mi się znaleźć, o tym, jak zrobić słynne chorizo z Santa Rosa, co zajęło mi trochę czasu”. Opracował nawet system strzykawek do wytwarzania kiełbas z pistoletu silikonowego.
Mięso kupował na targu hurtowym, na który wybierał się o świcie. Natomiast sprzedaż prowadził przez grupy mediów społecznościowych, a jego wspólnik zajmował się dostawami. Przez pewien czas to nawet działało, jednak dochody ze sprzedaży nie wystarczały na wiele.
To właśnie wtedy, inna osoba, która wynajmowała pokój w tym samym domu, zaproponowała mu pomoc w znalezieniu pracy przy sprzątaniu biur jako tzw. ‘cleaner’. Początkowo pomysł wydawał mu się kiepski, ale nie było innych możliwości. I w ten sposób zaczął sprzątać. Najtrudniejsze, jak sam przyznaje, “było pozostawienie pędzla, płótna i palety farb na rzecz odkurzacza i szmatki”.
W ten oto sposób znalazł się w obiektach Marvel Studios. Przez jedenaście i pół godziny, od poniedziałku do piątku, González Uribe przemierzał wszystkie te budynki ze ściereczką i środkiem dezynfekującym, czyszcząc powierzchnie, na których mógłby znajdować się wirus, który już wtedy dokonywał spustoszenia na całym świecie. W wolnych chwilach, kiedy jedyne co można było robić, to wyjść z domu na spacer ze zwierzętami, zaczął malować i sprzedawać swoje obrazy.
Pewnego dnia przyszło mu do głowy, żeby pokazać swoje prace jednemu z producentów Marvela, który był zachwycony i powiesił je w swoim biurze, z notatką i kilkoma wizytówkami Gonzáleza Uribe, gdyby ktoś z otoczenia zainteresował się jego pracami. Kilka dni później odebrał telefon z nieznanego numeru: „Widzieliśmy twoje obrazy i chcielibyśmy, żebyś namalował dla nas mural, który wykorzystamy w naszym filmie” - powiedziała osoba, która przedstawiła się jako jeden z producentów filmu „Doctor Strange 2”.
González Uribe zgodził się, nie pytając nawet o zapłatę. Dzieło o wymiarach około pięciu na dwa metry będzie obrazem do zwiastuna filmu, który ma się ukazać w 2022 roku. „Na pewno moje nazwisko pojawi się na samym końcu napisów filmowych, ale nic mi nie odbierze przyjemności z samego faktu” - powiedział malarz, który, póki co, nie może zaprezentować swojego muralu, z powodu „tajemnicy zawodowej”.
Już nie tymczasowe
Mając to zlecenie w garści i widząc, że kolejne miesiące mijały, malarz pogodził się, że powrót do Kolumbii nie będzie taki łatwy. „Pobyt, który miał być tymczasowy, przedłuża się” - przyznaje malarz, posiadający europejski paszport.
González Uribe rozważał na temat poważnej sytuacji na świecie w związku z pandemią i w listopadzie ubiegłego roku zdecydował, że najlepiej będzie pozostać „przynajmniej przez jakiś czas” w Londynie. Rozmawiał ze swoją żoną Adrianą, której nie widział od początku 2020 roku. Ona i mała Eloísa spakowały walizki, aby go odwiedzić. Przyjechały w grudniu, żeby spędzić razem święta Bożego Narodzenia z myślą o powrocie do Kolumbii, gdzie Adriana pracowała jako dyrektor regionalny firmy kosmetycznej. Ale je również zatrzymał kolejny lockdown Wielkiej Brytanii i obowiązujący do tej pory zakaz bezpośrednich lotów do Kolumbii.
Adriana musiała rzucić pracę, ponieważ jej posada nie pozwalała na pracę zdalną. Natomiast mała Eloísa nadal bierze udział w wirtualnych zajęciach w swojej szkole w Medellín, jednocześnie szlifując swój angielski podczas dodatkowych zajęć w Londynie.
González Uribe mieszkał już w Europie. Jego pierwszy pobyt rozpoczął się w 2001 roku, po tym jak podjął decyzję o porzuceniu stałej pracy w Medellín w sektorze ubezpieczeniowym, aby podążać za swoim prawdziwym powołaniem jako malarz. Zdecydował się wyjechać na studia plastyczne do Hiszpanii. Był wtedy żonaty z Adrianą zaledwie przez rok, jednak wspierała go w jego pomyśle, który inni uważali za szalony.
„Zakochałem się w Barcelonie, jej kulturze, sztuce, a najbardziej w kontakcie z dziełami Picassa i Miró”. Będąc w Hiszpanii udało mu się zasłynąć jako artysta, wystawiając i sprzedając swoje prace, co przyniosło mu uznanie krytyków i mediów.
Jednak jego „hiszpański romans” zakończył się wraz z problemami finansowymi w 2008 r., kiedy to przytłoczyły go kredyty hipoteczne i stracił wszystkie swoje oszczędności. W 2010 roku przeniósł się do Londynu, gdzie kontynuował naukę, eksperymentując z różnymi technikami w swojej pracy.
W 2013 roku wrócił do Medellín, aby całkowicie poświęcić się warsztatowi artystycznemu, gdzie udało mu się łączyć swoją działalność z zajęciami malarskimi i podróżami do Nowego Jorku, Miami i Europy, gdzie wystawiał i sprzedawał swoje obrazy. „Byłem tam, kiedy pandemia pokrzyżowała moje plany” - zaznacza artysta.
Dzięki doświadczeniu jako sprzątacz González Uribe nauczył się, jak sam mówi, być bardziej pokornym. Doświadczył na własnej skórze jak „w tej pracy człowiek staje się niewidzialny”. „Pogodzenie się z tym, że nikt nie wie, kim jestem, było trudne, więc musiałem udowodnić swoją wartość”.
Dodaj komentarz